• Pisać każdy może..

        • Nowa...

          Pewnego dnia w naszej klasie pojawiła się nowa uczennica. Nie wiem dlaczego, ale nie wzbudziła sympatii wśród moich koleżanek i kolegów.

          Aśka, bo tak miała na imię była miła choć trochę nieśmiała, ale to zrozumiałe, zważywszy na to, że była nowa.

          -Hej nowa! Wykrzykiwali chłopcy.

          -A te buty! Jakie obciachowe!

          -Co za fryzura! Bąkały dziewczyny.

          Aśka udawała, że niczego nie słyszy i mimo wszystko starała się o akceptację. Nie bardzo mi się to podobało ale nie miałam odwagi aby coś z tym zrobić. Ktoś  kto jest dobrze sytuowany i zawsze ma to co chce, nie zrozumie, że kogoś po prosto nie stać na super ciuchy.

          Minęło kilka miesięcy Aśka nadal była traktowana jak ktoś zupełnie niewidzialny, a  jeśli ktoś ją zauważył, to przeważnie nie było to zbyt miłe dla niej. Czasem, aż mnie korciło aby to przerwać i wykrzyczeć wszystkim, że takie zachowanie  w ogóle nie powinno mieć miejsca i, że Aśka jest taka jak inni. Jednak nie miałam na tyle odwagi by to zrobić. Takie ostentacyjne  odstawanie od grupy w szkole też nie jest mile widziane.

          Któregoś dnia zmuszona byłam jechać do szkoły autobusem. Zwykle odwoził mnie tata, ale niestety musiał wyjechać na jakiś czas.

          Na przystanku spotkałam Aśkę. Z czystej ciekawości zaczęłam z nią rozmawiać, bo tak naprawdę nikt nic o niej nie wiedział mimo, że od pół roku była w naszej klasie. Dziewczyna ku mojemu zaskoczeniu była rozmowna jakby czekała na to, aby ktoś zechciał poznać ją bliżej. Autobus się spóźnił. Rozmawiałyśmy. Myślałam, że zemdleję kiedy dowiedziałam się, że Aśka jest w trakcie walki z poważną chorobą. Byłam na siebie zła. Czułam do siebie wstręt i obrzydzenie. To dzielna dziewczyna. Jakie znaczenie miały dla niej markowe ciuchy czy odjazdowa fryzura. Ona walczyła z rakiem. Do tego jej sytuacja w rodzinie. Ojciec zginą w wypadku samochodowym. Jej mama oprócz niej wychowywała jeszcze dwójkę rodzeństwa. Bliźniaczki, które urodziły się z porażeniem mózgowym.

          Dzielna dziewczyna- pomyślałam. Przecież ona musiała wspinać się na palcach po to, co inni mają na podłodze. Do tego jeszcze ta choroba.

          To niesprawiedliwie - pomyślałam. Jak mogłam pozwolić na to wszystko. Oczywiście zaraz potem rozpowiedziałam wszystko w szkole. Każdemu było bardzo głupio i niezręcznie. Zorganizowaliśmy nawet zbiórkę pieniędzy na leczenie Aśki. Całą klasą odwiedziliśmy ją w domu kiedy źle się czuła po chemioterapii. Pomimo choroby Aśka miała błysk w oczach. Była szczęśliwa. Być może dlatego, że zyskała wielu przyjaciół. Tego nie wiem. Wiem na pewno, że wszyscy są równi wobec siebie, a to że nasza sytuacja materialna jest lepsza niż u innych nie upoważnia nas abyśmy czuli się lepsi  czy ważniejsi. Człowiek jest bogaty wtedy, gdy ma serce pełne miłości. Gdy nie jest obojętny na krzywdę innych. Rozejrzyjcie się dookoła, może wokół was jest ktoś kto potrzebuje pomocy, zainteresowania albo po prostu zwykłej przyjaźni.

          Ewelina Zalewska

          Fotografia
           

          Patrzę na fotografię starą – czarno-białą.
          To całe dziedzictwo z dziada pradziada.
          Nie znam tam nikogo. Nie zna też moja mama.
          Nawet nie wiem kto jest kim.

          Te uśmiech, te miny.
          Dla nich czas stanął w miejscu.
          Szczęście i radość też.
          Patrzę już tak dłuższą chwilę
          i wydaje mi się, że słyszę śmiech.
          Może to jednak szept?
          Te kwiaty na stole, wiecznie świeże.
          Te loki dziewczyny, nie rozwieje je już wiatr.

          Za oknem wieczna wiosna - zapewne ptaki śpiewają.
          Ta zupa w garnku na starym piecu wrze – czy będzie smakować?
          Czy ktoś ją w ogóle zje?
          Ten czas zatrzymany, dusz ludzkich i ich pragnień.
          To miało miejsce i swój czas.
          Cóż mogę dodać więcej.
          Więcej zapewne powiedziałby fotograf.

           

          Wiersz wziął udział w konkursie wydawnictwa edukacyjnego "Wiking".

           

                                                                                        Ewelina Zalewska

                                                                                          I gimnazjum

           

          Sprawozdanie z wycieczki do Warszawy

                                                       Jest poniedziałek 18 października 2010 roku. Przed szkołą w Pokrzydowie zbierają się uczniowie jadący na wycieczkę do Warszawy.Widząc nadjeżdżający autobus ,szaleją z radości i podbiegają, aby zająć najlepsze miejsca. W czasie jazdy autokarem obserwują ciekawe miejsca, o których opowiada im pani przewodniczka. Kiedy dojeżdżają na miejsce, idą pod budynek sejmu, przed którym czeka na nich  wiceminister Zbigniew Sosnowski. Po wejściu do budynku przechodzą przez bramkę ,której pilnują pracownicy ochrony. Następnie udają się do sali obrad, o której opowiada pan poseł Sosnowski. Po wizycie w sejmie jadą do Muzeum Powstania Warszawskiego. Tam dzielą się na dwie grupy. W trakcie zwiedzania poznają życie ludzi, którzy uczestniczyli w powstaniu, oglądają filmy, słuchają nagrań , na których zamieszczone są opowieści ludzi ocalałych z powstania. Idą podziemnym kanałem, aby uświadomić sobie jak ciężko było w tamtych czasach. Poznają dowódców powstania i najważniejsze daty z przebiegu powstania. Później udają się do Złotych Tarasów. Jadąc tam widzą budowany stadion oraz Pałac Kultury i Nauki. W centrum handlowym mają czas dla siebie. Większość osób idzie coś zjeść ,a pozostali spacerują po sklepach. W końcowym etapie wycieczki ruszają pod Kolumnę Zygmunta i Pałac Prezydencki. Chcąc upamiętnić swą podróż, uczniowie robią zdjęcia. Wracając do autobusu widzą jeszcze warszawską Syrenkę, która jest herbem Warszawy. Około godziny 22.00 uczestnicy wycieczki bezpiecznie dojeżdżają do Pokrzydowa.

          Podsumowując , to jedna z najlepszych wycieczek w tym semestrze . Szkoda tylko, że skończyła się tak szybko, ale miejmy nadzieję, że będzie takich więcej.

          Autor :AGATA NAGÓRSKA